wtorek, 7 maja 2013

Rozdział 1

Zosia


Po wybuchu wojny moje życie zmieniło się diametralnie. Chociaż ten koszmar trwa już 2 lata, nie mogę się z tym pogodzić, tak samo jak mój ojciec i brat. Obydwaj są członkami grupy założonej przez ojca- starają się uprzykrzyć życie okupantom i pokazać im kto tu rządzi i kto jeszcze wygra. Ryzykują tak wiele. Szczególnie ojciec, dla niego jest to najważniejsza rzecz w życiu, zrobiłby wszystko, żeby tylko odzyskać wolną Polskę. Nienawidził Niemców. Tak bezkarnie odebrali nam Polakom wszystko - wolność, bliskich, marzenia. Te wszystkie łapanki, legitymizowania, zsyłanie do obozów, katowanie i zabijanie ludzi. Ludzi, którzy są niewinni. Czym zawinili??!! Tym, że są Polakami??!! Tak bardzo bałam się o życie mojej rodziny i przyjaciół. A co z moją przyszłością, moimi planami na życie??!! Od zawsze marzyłam, ze będę studiować biologię, uczyć się, poznawać świat, po prostu robić to, co kocham. Musiały wystarczyć mi spotkania z przyjaciółmi, tu, na poddaszu. Staraliśmy się razem uczyć, pomagać sobie nawzajem. Szczerze mówiąc, to ja też ich nienawidziłam. Bo odebrali mi wszystkie moje marzenia.
- Halo!!! Zosia, obudź się - z rozmyślań wyrwał mnie głos mojej przyjaciółki, Poli
- Co się stało? - zapytałam roztargniona.
- Ja już z Tobą nie mogę - powiedziała z uśmiechem, jak to zawsze Pola - Pytałam, czy idziesz ze mną i z Tomkiem dzisiaj wieczorem do Anki.
- Nie, jakoś nie mam ochoty.
- No chodź, weźmiesz Janka, będzie fajnie.
- Co ty tak z tym Jankiem ciągle? - odpowiedziałam ze śmiechem
- No przecież widać, że się sobie podobacie. Bylibyście fajną parą.
- Ale nie jesteśmy. Musze lecieć, miłej zabawy - powiedziałam szybko i wyszłam.
Lubiłam tą porę dnia- słońce,chylące się ku horyzontowi, malowało na chmurach piękne odcienie pomarańczu i czerwieni. Idąc w stronę domu, podziwiałam ostatnie tego dnia promienie, radośnie tańczące na oknach starych kamienic. W sumie nie wiem, co myślałam o Janku. Był bardzo miły, inteligentny, przystojny i w ogóle. Można powiedzieć, że był idealny. A do tego ojciec go bardzo lubił, już traktował go jak członka rodziny. Ale nie wiem, czy coś do niego czułam. Zawsze marzyłam, żeby przeżyć taką miłość jak z książek, że jak tylko go zobaczę moje serce zabije mocniej, a cały świat przestanie istnieć. Z Jankiem to na pewno nie było to. A może ja się oszukuję? Może nie ma na świecie tego jedynego, którego sobie wymarzyłam? Jak zwykle utonęłam w swoich rozmyśleniach i nawet nie zauważyłam, że jestem już przy mojej kamienicy. I wtedy go zobaczyłam. Szedł w zielonym mundurze, chyba był na jakimś patrolu. Nie mogłam przestać się mu przyglądać. Gdy tylko nasze oczy się spotkały, poczułam, że moje serce zaczyna bić szybciej, a wszystko inne traci znaczenie. Liczył się tylko on. Wtedy już wiedziałam, że to jest właśnie to, co zawsze chciałam przeżyć , o czym zawsze marzyłam. Tylko dlaczego to musiał być on??? Dlaczego on musiał być naszym największym wrogiem, kimś kogo tak naprawdę nienawidziłam- niemieckim żołnierzem....


****
To nasz pierwszy blog, więc bardzo prosimy o komentarze i zachęcamy do dalszego czytania :))

4 komentarze:

  1. cudowny ! świetnie się zapowiada !
    zapraszam http://lewy-go-away.blogspot.com/2013/05/rozdzia-6.html mile widziany komentarz ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzieki :* uwielbiam takie opowiadania, więc na pewno przeczytam:)

      Usuń
  2. Super.Jak widać akcja się rozwija. <33

    Zapraszam do mnie http://zawszerazemmarcodominika.blogspot.com/2013/05/hej.html#comment-form Proszę o komenatrze z góry dziękuje :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny.!;)
    Będzie co czytać.!;)
    Zapraszam do siebie http://pomimowszystko3.blogspot.com/
    Liczę na komentarze.

    OdpowiedzUsuń