piątek, 10 maja 2013

Rozdział 3

Zosia
Złapał mnie mocno za ramię i szarpnięciem zaciągnął za róg, w ciemną ulicę. Miałam mętlik w głowie. Strasznie się bałam, wiedziałam co zaraz się stanie, ale jednocześnie nie mogłam uwierzyć, ze to właśnie on. Jak może mi to robić?! Wiem, w ogóle go nie znałam, wiedziałam kim jest i do czego zdolni są tacy jak on, mimo to, sama nie wiem czemu myślałam, że jest inny, że te nasze codzienne "spotkania", uśmiechy, spojrzenia coś znaczą. 
- Proszę, nie rób mi krzywdy - błagałam, nie panując już nad łzami.- Proszę cię, zostaw mnie!!! 
- Cicho bądź!- powiedział, ku mojemu zdziwieniu, nawet dobrą polszczyzną i puścił moje ramię, zaglądając za róg.
Kiedy się odwrócił, jego twarz złagodniała.
- Dobra, poszli. - powiedział po chwili.- możesz iść.
Myślałam, że źle zrozumiałam, ale nic dziwnego byłam w ogromnym szoku, byłam przerażona i przygotowana na najgorsze.
- Słucham? - zapytałam cicho przez łzy.
-No możesz iść jeśli chcesz, oni już odeszli w drugą stronę.- powiedział znowu prawie bez niemieckiego akcentu.
- Ale jak to poszli?- nadal nic nie rozumiałam.
- No po prostu - powiedział lekko się uśmiechając - I nie płacz już.
- Ale chwila - przecież rozumiałam jak z nimi rozmawiałeś i powiedziałeś, że chcesz mnie.... no wiesz...
- Tak, wiem i przepraszam cię za to, ale to był jedyny sposób, żeby cię uratować. 
- Ja sama nie wiem co powiedzieć, nic z tego nie rozumiem - powiedziałam po cichu, nadal lekko przestraszona. 
- Nic nie mów - powiedział zbliżając się do mnie i ocierając łzę spływającą z mojego policzka - Tylko błagam, nie denerwuj się już. Naprawdę nic ci nie grozi. Nic ci nie zrobię, nie mógłbym....
Nie wierzyłam, że jest tak blisko i koło mnie stoi. W jednej chwili zaufałam mu bezgranicznie, co było w sumie strasznie nierozważne.
- Mogę chociaż poznać imię dziewczyny, którą tak strasznie wystraszyłem?- powiedział szeroko się uśmiechając. 
W tym momencie wyglądał tak cudownie, nie mogłam oderwać od niego wzroku, chciałam zapamiętać każdy szczegół. 
- Zosia - odpowiedziałam, wyrywając się z zamyślenia. 
- Powinnaś już iść - westchnął - I mam nadzieję, że zguba się znalazła - dodał pogodniej.
- To od ciebie - powiedziałam zdumiona z wielką radością w sercu.
Uśmiechnął się tylko i zaczął iść. Zdałam sobie sprawę, że nawet nie wiem jak się nazywa.
- Jak masz na imię? - zawołałam za nim - I dziękuję za wszystko.
- Hans i proszę - odpowiedział ze śmiechem i zniknął w ciemnościach.- Cała przyjemność po mojej stronie. 
***
Jak tylko wróciłam do domu, od razu położyłam się do łóżka- to było za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Cały czas to wszystko wydawało mi się takie nieprawdopodobne, jakby to był sen. Uratował mnie- właśnie on - Hans. Facet o cudownym, czarującym uśmiechu. Cały czas powtarzałam całą dzisiejszą sytuację od początku. To z jaką delikatnością dotknął mojego policzka, jak się o mnie martwił. I to on znalazł moją książkę i chociaż wiedział kim jestem, gdzie mieszkam i że tak naprawdę nie powinnam jej czytać, bo była to jedna z zakazanych przez okupanta, nic nikomu nie powiedział! I do tego ta piękna róża, specjalnie dla mnie. Może on też myśli o mnie w taki sposób w jaki ja myślę o nim, może też znaczę dla niego więcej? Ale przecież to jest niemożliwe. Powinnam przestać robić sobie nadzieję i wyobrażać nie wiadomo co. Po pierwsze pewnie miał kobiet na pęczki, a po drugie nadal był Niemcem - mój tata chyba by zginął, gdyby dowiedział się, że spotykam się z Niemcem... Kogo ja oszukuję, pierwszy raz czuję się tak ja teraz i stała się najgorsza możliwa w tym momencie rzecz..... chyba się po prostu zakochałam...

Hans
Po tym wszystkim co się stało rozpierało mnie szczęście. Miewałem wiele dziewczyn, ale to nie było to. W sumie do żadnej z nich nic nie czułem. Ale tym razem było inaczej. Na samą myśl o niej na mojej twarzy od razu pojawiał się uśmiech. Właśnie w takich chwilach żałuję, że jestem Niemcem, bo wiem, że przez to ona nigdy nic do mnie nie poczuje. Gdybym nie był tym, kim jestem wszystko byłoby prostsze, tak jak ma ten chłopak, z którym dzisiaj ją widziałem. Pewnie są razem. Szczęściarz z niego. Ale z drugiej strony przecież ja jej w ogóle nie znam... Mimo, że nie wiem, co to wszystko znaczy i zdaję sobie sprawę, że nie ma żadnego sensu wiem jedno - muszę się z nią jak najszybciej zobaczyć...


*********

Rozdział może nie jest najdłuższy i najciekawszy, ale jest wprowadzeniem do dalszych wydarzeń :D Bardzo dziękujemy za to, że czytacie naszego bloga, a w szczególności za wszystkie komentarze, które sprawiają nam ogromną radość i bardzo motywują do pisania <3 zachęcamy do dalszego czytania:)) i oczywiście szczerych komentarzy ;)

12 komentarzy:

  1. Wzruszający rozdzial, prawie się popłakałam. Szkoda, że nie mogą być razem. Czekam na dalszy rozwój wydarzeń :) Będzie ciekawie...
    Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Mmmmmm genialne! Wszystko jest tak ładnie opisane...<3 Zakochałam się w tym opowiadaniu...dziękuje ,że piszecie !
    Jestem pewna ,że będzie bardzo ciekawie !
    Czekam na następny ! Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super.Czekam na następne rozdziały <33 Blog super. <33 :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy i zapraszamy do dalszego czytania :)))

      Usuń
  4. Bardzo ciekawa fabuła! Świetne opowiadanie :>
    Rozdział genialny!
    Czekam na kolejny :]
    Zapraszam do mnie
    http://bvbstory.blogspot.com/
    http://dlugi-sen-lukasza.blogspot.com/
    Komentarze i obserwacja mile widziane ;) Pozdrawiam ciepło :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękękujemy <3 na pewno odwiedzimy twoje blogi :D

      Usuń
  5. Świetny prawie się popłakałam :( Czekam na kolejny !.
    Zapraszam do mnie : http://pilkanoznacalymzyciem.blogspot.com/ liczę na komentarz :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Trafiłam tu zupełnie przypadkowo i musze powiedzieć jedno - zakochałam się!
    II wojna światowa jest strasznie rzadko poruszanym w blogowych opowiadaniach tematem, więc nadaje to twojej twórczości magii . <3
    Sama jestem ogromną pasjonatką tamtego okresu, więc zacieszam jak dziecko :)

    Zosia, patrząc na tamte realia, nie jest rozważna, podaje swoje imię, ujawnia co do adresu, ale coś czuje, że Hans nie będzie typowym SS-manem :))

    I ta scena - boże, nie będę oryginalna - poryczałam się , to taki wzruszające i piękne zarazem ;]

    Jestem pod ogromnym wrażeniem, zapraszam do siebie i czekam na wiecej ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Wielkie, wielki dzięki. Bardzo się cieszymy, ze nasz blog ci się spodobał. Takie komentarze jak twój są bardzo motywujące i naprawdę nie wiem co powiedzieć na tyle miłych słów, więc po prostu bardzo dziękujemy <3 A co do Hansa myślę, że przekonasz się sama w najbliższych rozdziałach ;) pozdrawiam i zachęcam do dalszego czytania I komentowania :*
    P.S. na pewno odwiedzimy również twój blog :D

    OdpowiedzUsuń