środa, 8 maja 2013

Rozdział 2

Zosia
Minął mnie szybkim krokiem. Nie mogłam powstrzymać się, żeby nie odwrócić za nim wzroku. Nieśmiało odkręciłam za nim głowę. Przeszył mnie dreszcz, bo zauważyłam, że on również mi się przyglądał, cały czas idąc, jednak szybko odwrócił się z powrotem.Wbiegłam po schodach i zamknęłam się w pokoju. Usiadłam na łóżku i wpatrywałam się w otwarte okno, przez które wpadało wiosenne powietrze. To było niemożliwe, coś musiało  mi się pomylić. Przecież ja go nawet nie znałam, a po za tym pewnie patrzył się na kogoś innego. Jak w ogóle mogłam pomyśleć w ten sposób o kimś takim? Koniec, musiałam przestać zawracać sobie głowę takimi rzeczami. Zerwałam się szybko i poszłam pomóc mamie przy kolacji.
- Co ty taka dzisiaj niemrawa?- zapytała mnie mama, krojąc chleb. Tak bardzo ją podziwiałam, tak dobrze to wszystko znosiła. Próbowała ukryć strach o tatę i Kubę, ale czasem widziałam jak cicho płakała.
- Jakaś zmęczona jestem,ale się nie przejmuj.
Gdy tylko skończyłyśmy nakrywać do stołu, do domu wszedł tata z moim bratem.
- To co dzisiaj dobrego jemy?- zapytał jak zawsze wesoły Kuba. Naprawdę nie wiedziałam skąd w nim ta radość. Na sam jego widok od razu się uśmiechałam.
- Nie gadaj, tylko siadaj- powiedziała mama ze śmiechem.
- Mówię wam, ale dzisiaj akcję mieliśmy- powiedział podekscytowany braciszek.
- No, dzisiaj to nam się udało- dodał tata.
- No jak już musicie, to opowiedzcie- powiedziała pogodnie mama, chociaż wiedziałam, że jak tylko ich zobaczyła odetchnęła z ulgą. Uwielbiałam słuchać opowieści o ich akcjach.
- Zaczailiśmy się w krzakach, w parku Skaryszewskim- zaczął rozentuzjazmowany Kuba- mieliśmy ich tylko nastraszyć, ale Janek przyniósł butelki z benzyną- w tym momencie Kuba puścił mi oko, ale udałam, że tego nie zauważyłam- czekaliśmy na jakiś patrol cały dzień, ale dopiero teraz, pół godziny temu zapuściło się tam 3 Niemców. Nie mieli z nami szans. Rzuciliśmy zapalonymi  butelkami.
Gdy tylko to powiedział, uśmiech zszedł mi z twarzy. A jeśli to był ON?
- Gdybyście tylko ich widziały!!! Dwóm udało się uciec, ale jednego załatwiliśmy.
Nie mogłam już tego słuchać. A jeśli ten jeden to był własnie ten, którego widziałam przed domem? I znowu to samo, co on mnie w ogóle obchodził, przecież pewnie był taki sam jak wszyscy inni. Pewnie nawet nie wahał się przed zabijaniem moich rodaków.
- Zosia, nie cieszysz się, że nam się udało?? - zapytał się mnie tata.
-Cieszę, cieszę, ale pójdę się już położę.
Umyłam się szybko i położyłam. Słyszałam jeszcze stłumione głosy moich bliskich. Próbowałam zasnąć, ale ciągle wracałam myślami do dzisiejszego popołudnia. Nie mogłam przestać o nim myśleć. Jak tylko zamykałam oczy, widziałam jego twarz. Jego zielone oczy, blond włosy zaczesane na bok i silne ramiona. Chociaż to było tylko chwila, zapamiętałam każdy szczegół.
***
Następnego dnia, jak zwykle uczyliśmy się u Poli. Znowu próbowała mnie gdzieś wyciągnąć, ale nie chciałam iść. Chociaż się tego wypierałam, chciałam go znowu zobaczyć. Wyszłam dokładnie o tej samej godzinie. Spotkałam go już w połowie drogi. Próbowałam się powstrzymać, ale nie mogłam się na niego nie spojrzeć.Miałam wrażenie, że on tez mi się przygląda. Gdy byliśmy już dosyć blisko siebie, lekko się uśmiechnął. Szybko zawstydzona spuściłam wzrok. Serce bilo mi jak oszalałe. Minęliśmy się. Nie, musiał mi się coś wydawać, przecież na pewno nie uśmiechnąłby się do mnie, do Polki. Do tego - muszę to przyznać był bardzo przystojny i pewnie mógł mieć każdą.
Każdego następnego dnia wychodziłam z domu o tej samej godzinie, byle tylko go zobaczyć. Właściwie sama nie wiem dlaczego to robiłam. Codziennie rano spędzałam mnóstwo czasu, zastanawiając się w co się ubrać. Zaczęłam chodzić w rozpuszczonych włosach,przestałam oszczędzać swoje jedyne perfumy. 
Nie miałam już wątpliwości, za każdym razem kiedy mnie mijał, uśmiechał się. Nawet nie wiem, jak zdobywałam się na to , ale za każdym razem odwzajemniałam ten gest. Wiem, że to było głupie, ale codziennie z niecierpliwością czekałam na nasze "spotkanie". Nawet przestało mnie interesować, że jest Niemcem. 
***
Miałam pójść na spacer, chciałam poszukać mojej książki, którą pewnie zostawiłam na ławce w parku. Szybko zbiegłam po schodach, miałam wyjść na ulicę, ale zauważyłam coś na wycieraczce. To była moja książka. Wzięłam ją do ręki. Między kartkami włożona była biała róża. 
- Skąd to masz?- nawet nie zauważyłam, kiedy podbiegł do mnie Janek.
- Myślałam, ze to od Ciebie- jednak w sercu miałam, właściwie nieprawdopodobną nadzieję, że był to ten, o którym ciągle myślałam.
- A skąd miałbym wziąć róże? Chyba musiałbym wszystko sprzedać- w jego tonie można było wyczuć nutkę zazdrości.- Chodź lepiej ze mną na spacer.
Nie miałam za bardzo ochoty, ale zgodziłam się. Przez całą drogę opowiadał mi jakieś historie, ale nie zwracałam na to uwagi. W pewnym momencie Janek złapał mnie za rękę. Akurat w tej chwili zauważyłam 3 żołnierzy. Wśród nich był własnie ON. Rozmawiał z jednym z towarzyszy, ale nagle spojrzał się na mnie. Nasze oczy się spotkały. Na jego twarzy najpierw pojawił się cień uśmiechu, ale gdy tylko spojrzał na Janka i nasze ręce, pojawiło się na niej rozczarowanie i ból. Odkręcił się do kolegów, a ja poczułam wielki żal, nie mogłam w to uwierzyć. Pewnie pomyślał, że jesteśmy razem. Jaka ja byłam głupia! Szybko wyrwałam rękę. 
- Co się stało? - zapytał zaskoczony Janek. Powędrował za moim wzrokiem.
- Nie bój się. Nic nam nie zrobią, to zwykli...
- Możemy już wracać? Źle się czuję - przerwałam mu, nie chciałam słyszeć jak go obraża.
- Jasne, chodź, odprowadzę cię - odparł.
Kiedy byliśmy już pod moją kamienicą, zapadła niezręczna cisza.
- To do zobaczenia - powiedział i szybko pocałował mnie w policzek. Nie oglądając się na niego, weszłam do domu.
Niespokojnie kręciłam się z kąta w kąt, wyrzucając sobie dzisiejsza sytuację. Stwierdziłam, że nie wytrzymam, muszę iść się przejść. Wiedziałam, że jest już późno i w zasadzie nie powinnam, ale trudno. Po cichu wymknęłam się z domu.
Nawet nie zauważyłam kiedy tak daleko zaszłam. Miałam własnie wracać. Przechodziłam małą ciemną uliczką, kiedy usłyszałam za sobą krzyki.
- Ej, poczekaj! - ktoś zawołał po niemiecku.
Przyspieszyłam kroku. Dogoniło mnie dwóch Niemców. Jeden złapał mnie za ramię i odkręcił. Drugi zaświecił latarką w twarz.
- Dokumenty - rozkazał ten z latarką. Podałam mu je.
- A co taka ładna panna robi tu sama po ciemku? - zapytał ten drugi z obleśnym uśmiechem. Zrobiło mi się niedobrze.
- Właśnie wracam do domu - odparłam przestraszona.
- To może zostaniesz z nami chwilkę?
- Przepraszam, spieszę się - chciałam iść, ale jeden z nich złapał mnie za włosy i przyciągnął.
- To my mówimy kiedy możesz iść, a kiedy nie, a na razie umilisz nam trochę czas.- powiedział- Nie krzycz, to nie stanie ci się krzywda - dodał z uśmiechem. Poczułam jego ręce na swojej talii, zmierzające coraz niżej.
Tak bardzo się bałam. Nagle zza rogu ktoś wybiegł. Słyszałam głośne kroki zmierzające w naszą stronę.
- Czekajcie! - odezwał się niemiecki głos - Tym razem moja kolej. 
Wszyscy trzej zaczęli się śmiać.
- Dobra, ale tylko tym razem - odpowiedział mu ten, co mnie trzymał i pchnął w stronę tego nowego. Wtedy zobaczyłam jego twarz. Serce we mnie zamarło. To był On, żołnierz, którego spotykałam...

*********
Historia niedługo na pewno się rozkręci, więc zapraszamy do czytania i prosimy o komentarze. Z góry wielki dzięki :*


   

8 komentarzy:

  1. świetne ! czekam na kolejny !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wielki dzięki za ten i poprzedni komentarz :D bardzo się cieszymy i czekamy na kolejne również na twoim blogu :*

      Usuń
  2. Rany ;o Jakież to oryginalne ! Pięknie napisane ... czekam z niecierpliwością na następny ! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekujemy <3 bardzo nam miło, a takie komentarze bardzo nam pomagają i dodają sił do dalszego pisania. Więc wielkie, wielkie dzięki :* ! i jeśli byś chciała to przy okazji zostawiaj linki do swoich, bo z chęcią przeczytamy

      Usuń
  3. Dziękuję, że mnie poinformowałyście na moim blogu w komentarzu. Oryginalny pomysł. Bardzo lubię filmy wojenne, a przyznam szczerze, że takiego opowiadania zarówno o Łukaszu, jak i o okupowanej Warszawie nigdy nie spotkałam. Piszę szczerze- będę regularnie czytac i komentować waszego bloga. Też kiedyś zaczynałam i wiem jakie to jest trudne. Z wielką chęcią go udostępnię na blogu : http://my-hard-love.blogspot.com/ gdy opublikuję następny rozdział. Gratuluję pomysłu i czekam na nexta! Zapowiada się genialnie.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To my bardzo dziękujemy<3, bo Twój komentarz sprawił nam ogromną radość tym bardziej, że temat jest dosyć oryginalny i bałyśmy się, że się nie spodoba. Czekamy na następne, oczywiście szczere komentarze, bo jak wiesz to nasz pierwszy blog i pewnie musimy się bardzo dużo jeszcze nauczyć. Nawet nie wiem jak dziękować za takie miłe komentarze:* byłybyśmy bardzo wdzięczne, gdybyś udostępniła nasz blog i czekamy na kolejne rozdziały na twoim :* pozdrawiamy <3

      Usuń
  4. Zapraszam na nowy rozdział http://my-hard-love.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki, na pewno przeczytamy :D i bardzo dziękujemy za pomoc <3

      Usuń